środa, 8 lutego 2012

Kremy własnej roboty?


Ostatnio strasznie chodzi za mną kręcenie naturalnych produktów - kremów, balsamów do ust, maseł do ciała... W sumie jest to związane bardzo z moim wielkim marzeniem, ale na razie o nim sza ;) Niestety (i o dziwo!) mam wrażenie, że w Anglii trudniej kupić składniki niż w Polsce - nie znalazłam jeszcze satysfakcjonujących odpowiedników ZSK, Mazideł czy Biochemii Urody. Co prawda dużo jest przeróżnych dostawców maseł, olejków i naturalnego oleju każdego rodzaju, ale za to zakup bardziej "chemicznych", aktywnych substancji graniczy z cudem (na przykład kwasu migdałowego!!!). Owszem, można sprowadzać niektóre produkty z Polski, ale wówczas znacząco podnosi to koszty takiego hobby.

Kręciłyście kiedyś kremy lub masła własnoręcznie? Jakich przepisów używacie? Co najciekawszego Wam się "udało"?

niedziela, 29 stycznia 2012

Przegląd moich czerwonych szminek

Lubię czerwień na ustach, chociaż na początku czułam się w niej bardzo dziwnie. Glamour dawnych gwiazd jednak był tak kuszący, że próbowałam, szukałam, testowałam tak długo, aż znalazłam kilku "niemal odpowiednich" kandydatów do tytułu nieziemskiej czerwieni. Co do trwałości - czerwona pomadka najłatwiej schodzi, chyba dlatego, że bardzo łatwo widać jakiekolwiek zmiany w jej nasyceniu. Do tej pory wiązało się to dla mnie z ciągłymi poprawkami, ostatnio jednak spróbowałam konturówki długotrwałej w kolorze Redd z MACa i całkowicie oszalałam - czerwona szminka z Celii utrzymała się na moich ustach niemal 10 godzin bez jakiejkolwiek poprawki, a resztki musiałam zmyć mleczkiem, ponieważ zmieniałam miakijaż. Wow. Ta konturówka jest teraz moją absolutnie ulubioną, uważam, że nie ma jej równych i na pewno będzie moim KWC w katalogu na wizaz.pl. 

Do rzeczy: oto moje ulubione czerwone szminki - każda jest troszkę inna, chociaż mimo wszystko utrzymane są w stosunkowo zbliżonej tonacji. 
Od lewej: Rimmel Lasting Finish by Kate Lipstick w kolorze 12. Kremowa i nieprzejrzysta, ale nie matowa szminka ukryta jest w pięknym czarnym opakowaniu. Szminka ma średnią trwałość, ale bardzo ładny kolor. Jest nieco bardziej pomarańczowa niż moje typowe czerwone szminki (kupiła ją dla mnie koleżanka, ja sama bym chyba nawet jej nie wypróbowała!), ale nie ma brązowo-złotej komponenty, więc całkiem mi pasuje. Jest radosna i dobrze się nakłada, nie wysusza ust. Moim zdaniem pachnie pudrowo-chemicznie. Nie dostrzegłam w niej tej fenomenalnej trwałości, nie jest ona tragiczna, ale sama szminka nie wytrzymuje długo na ustach. To najbardziej kremowa, kryjąca, klasyczna pomadka z tutaj opisanych.

Potem konturówka 004 Indian Pink Lasting Finish 1000 kisses Rimmel. Głęboki, malinowy róż. Nie jest zbyt trwała (czyżbym nie lubiła się z Rimmelem?), ale za to nie wysusza ust, dzięki czemu spokojnie można nią wypełniać kontur. Tania i nieszkodliwa, ale nie jest to na pewno produkt mojego życia. Zupełnie nie równa się z konturówkami z MACa i moim zdaniem szkoda na nią pieniędzy.

Celia 508 Pomadka-Błyszczyk. Duże drobinki, brokatowe, troszkę tandetne, ale do wytrzymania, trwałość na konturówce z MACa genialna, bez taka sobie (ale na mnie porównywalna z szminkami lustre z MACa). Piękny piękny piękny zapach, niesamowita kremowa konsystencja i błysk jak po najlepszym błyszczyku. Uwielbiam te pomadki, mam dwie, ale przy najbliższej wyprawie do Polski zakupię tyle ile będzie w kolorach akceptowalnych :) To moja najukochańsza szminka, którą noszę w torebce cały czas przy sobie. Ten winogronowy zapach mmmm. Ta szminka to moja faworytka, może nie nadaje klasycznego sznytu dawnej gwiazdy Hollywoodu, ale jest naprawdę super.

Avon - nie wiem co... bo nie ma numerka ani kodu koloru. Jest to błyszczyk w sztyfcie, półprzeźroczysty, pachnący chemicznie, ale nadający piękny truskawkowy połysk. Uważam, że to świetny produkt: nawilżający, błyszczący, ale na tyle niekryjący, że nadaje się zdecydowanie na codzień. Nie wiem co jest już chyba przeterminowane i powinnam wyrzucić... Wielka szkoda, bo to naprawdę przyjemny produkt. 

Victoria's Secret Beauty Rush Juiced Berry - to błyszczyk w tubce, coś jak Juicy Tubes Lancome. Nie lubię takiej formy błyszczyków i ten jest bardzo typowy: słodki ulepek, klejący, nadający winylowy połysk. W błyszczyku są delikatne, nienachalne drobinki. Trwałość jak na błyszczyk ok. Pachnie bardzo, bardzo mocno, dosyć ładnie, ale mnie ta słodycz ust bardzo przytłacza. Kleją się do niego włosy opadające na twarz - a ja tego nie znoszę. Trzeba mieć lusterko, bo ten produkt jest jednak mocno pigmentowany i można nim sobie pobrudzić twarz. Dla miłośniczek tubek - super. Przyjemny prezent dla nastolatki. Ja jednak wolę klasyczne szminki i błyszczyko-szminki w nietubkowej formie. 

Konturówka MAC Redd postanowiła się ukryć i nie sfotografowałam jej w świetle dziennym, ale na pewno jeszcze pojawi się na tym blogu!

sobota, 28 stycznia 2012

Lancôme Visionnaire [LR 2412 4%] - cudotwórca czy sztukmistrz?


Nowe serum od Lancome, Visionnaire, zostało z wielką pompą wypuszczone na rynek w zeszłym roku. Kampania reklamowa była oczywiście kusząca, elegancka i bardzo zachęcająca do zakupu drogich i luksusowych kosmetyków. Lancome hojnie obdarzał (nazwa firmy pochodzi od zamku w Lancosme, więc postanowiłam zastosować formę gramatyczną obdarzał - nie mam pojęcia jak powinno być poprawnie) próbkami kuracji. Jednocześnie kampania z łatwością atakowała "biochemiczki" i "świadomych" urodomaniaków: magiczny składnik LR 2412 miał być następcą retinoidów, składnikiem aktywnym, o działaniu potwierdzonym klinicznie.

Czym jest składnik aktywny, LR 2412? Hmmm, to słodka tajemnica Lancome. Wieść gminna niesie, że magicznym składnikiem jest adenozyna - nukleotyd purynowy, dosyć aktywny składnik, na dodatek bardzo modny ostatnio: znaleźć go można w odżywkach stymulujących wzrost rzęs i w coraz większej ilości kremów. Adenozyna ma udokumentowane właściwości przeciwzapalne, a jeśli chodzi o serce i mozg - ma działanie zbliżone do kofeiny; niektórzy twierdzą, że poprzez rozszerzenie naczyń krwionośnych adenozyna powoduje "dotlenienie" tkanek, ale pozostaje pytanie, czy to dobrze, czy źle. Pierwszy poważny produkt zawierający adenozynę Shiseido wypuściło w 2005 roku - był to produkt o nazwie Adenogen, który w klinicznie udowodniony sposób ograniczał wypadanie włosów. Podobno to właśnie interferencja adenozyny i szlaków komórkowych z udziałem cytokin prozapalnych miała być mechanizmem działaia Adenogenu.  Czy adenozyna rzeczywiście działa magicznie na skórę, powodując obiecywane przez producenta genialne skutki? Trudno powiedzieć, na pewno jest to bardzo fascynujący składnik, na który warto mieć oko. 
Drugim ciekawym składnikiem jest "sodium tetrahydrojasmonate" - sodowa sól kwasu tetrahydrojasmonowego. JA (czyli właśnie kwas jasmonowy) to jeden z hormonów roślinnych. Niestety, źródła medyczne na temat JA są bardzo milczące - są pewne publikacje pokazujące, że aktywne pochodne JA działają przeciwnowotworowo, ale niestety ma to bardzo niewiele wspólnego z biochemią kosmetyczną. Na razie świat kosmetyczny nie rzucił się na jasmonoidy i chyba tak pozostanie.
Serum ma mnóstwo silikonów, wysuszającego alkoholu (Alcohol Denat), a na dodatek stosunkowo mocny, męczący jak dl mnie zapach. Mika zapewnia mu "błysk" i rozświetlenie cery, co jest przyjemne i całkiem ładne. Serum w jakiś sposób rzeczywiście zmiejsza pory, ale moją skórę raczej wysusza, co nie jest zbut przyjemne. 
INCI dla Serum-wizjonera: Aqua, Cyclohexasiloxane, Glycerin, Alcohol Denat, C12-15 alkyl benzoate, Dipropylene glycol, Pentaerythrityl tetraethylhexanoate, Polysilicone-11, Dimethicone, Bis-PEG/PPG-16/16 PEG/PPG-16/16 Dimethicone Polymethyl Methacrylate, CI 77891, Mica, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethanol, Adenosine, Dimethiconol, Caprylic/Capric Triglyceride, Disodium EDTA, Citronellol, Inulin Lauryl Carbamate, Parfum, sodium tetrahydrojasmonate, ammonium polyacrldimethtyltauramide/ammonium polyacryloydimethyl taurate, hydoxyethylellulose, argilla/magnesium aluminium silicate, tetrahydrojasmonic acid, Citronellol, Inulin Lauryl Carbamate, Parfum/Fragrance.


Jestem daleka od twierdzenia, że to kiepski kosmetyk, ale za tę cenę jakoś mnie nie przekonuje. Moja mama ubóstwia Genifique i ja jej tego BARDZO zazdroszczę, bo ja na wszystko kręcę nosem. 


Próbowałyście? Macie ochorę?


(a zdjęcie jest ze strony Lancome)

środa, 25 stycznia 2012

Zagadkowa szminka

Ladna, prawda? Jedna z moich absolutnie ulubionych, niesamowitych, przepieknych szminek. W pomyslowym opakowaniu, o niesamowitej konsystencji, nienachalnym blysku i pieknym, naturalnym odcienku. Ktos sie pokusi o zgadniecie co to za szminka?

***

I odpowiedź: to Rouge Coco Allure w kolorze Incognito. Te pomadki mają genialną jakość: są kremowe, ale długotrwałe, nie wysuszają ust, są mocno pigmentowane, po prostu bajka. Mają drobinki, ale drobniutkie i nienachalne. Incognito to piękny kolor: naturalny róż z odrobiną brązu, ale raczej chłodny kolor. Pomadka jednocześnie daje błysk i taki jakby "zamszowy" aksamitny efekt. Ta szminka nie daje "błyszczykowego" połysku, jest zdecydowanie bardziej klasyczna. Nie rozmazuje się, mało odbija na szklance itp. Dodatkowo świetne opakowanie - piękne i wyjątkowo wygodne. Gdyby tylko te szminki nie były tak wkurzająco drogie...

wtorek, 24 stycznia 2012

Usta Barbie, czyli MAC Lovelorn (lustre)


Mam potworne skłonności do nieprzemyślanego kupowania kosmetyków, więc często bywam niezadowolona. Tym razem jednak do sklepu MAC wybrałam się z konkretnym planem: chcę zakupić polecaną na stronie Truth is Beauty (stronie na temat analizy kolorystycznej) szminkę pasującą do typu urody Light Summer (jasne lato). Na początku byłam bardzo zaskoczona kolorem, bo znałam ją tylko z nazwy i nie szukałam swatchy - ta szminka była ostra, mocna, w kolorze Barbie i byłam troszkę... przerażona. Przetestowałam ją jednak na ustach i całkiem zakochałam się w tym kolorze, mimo że lubię szminki bądź zachowawcze (beże), bądź ostre - czerwone :).

Najpierw jakość: szminka jest lekko błyszcząca, ale nie ma w sobie żadnych drobinek. Nie zachowuje się jak błyszczyk, ale jak klasyczna pomadka: jest mocno pigmentowana. Nigdy nie miałam innej szminki w formule "lustre", ale ta jest naprawdę doskonała.
Trwalosc z zegarkiem w ręku: wytrzymala na ustach 1h 39 min zanim praktycznie "zniknela", ale ja mam tendencje do "zjadania" szminek. Nie wysusza ust, nie "czuję" jej na nich, jest bardzo przyjemna.


To bardzo ciekawy odcień: z jednej strony neutralny, spokojny i spokojnie nadający się do codziennego makijażu, a z drugiej zdecydowanie nie jest to nudna i niewidoczna szminka, mam wrażenie, że Lovelorn potrafi uczynić wyjątkowym bardzo naturalny, świeży makijaż. Wystarczy dodać dobrze wytuszowane rzęsy.

Wady? Po pierwsze jak to zwykle bywa w przypadku MACa - cena. Po drugie - mogłaby utrzymywać się trochę dłużej na ustach. Z drugiej strony jej aplikacja jest tak przyjemna, że może to i dobrze ;)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Muji, czyli pochwała prostoty

Prostota jest szczytem wyrafinowania, jak powiedział da Vinci. Einstein natomiast twierdził, że życie proste i skromne dobrze służy każdemu, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Od jakiegoś czasu na snobce.pl pojawiają się produkty firmy Muji - japońskiego sprzedawcy szerokiej gamy produktów "codziennego użytku", które cechuje prostota minimalistycznego designu, nacisk na recycling i brak produkcji śmieciowych "resztek", w tym zbędnych opakowań (przynajmniej wg. wikipedii). 


Moje kosmetyki kolorowe mieszkają w szufladkach Muji z przeźroczystego tworzywa, które ułożone są jedna na drugiej. Dzięki temu można z łatwością zobaczyć nawet bez otwierania gdzie jest jaki kosmetyk. Szufladki zajmują stosunkowo małomiejsca i moim zdaniem sprawdzają się lepiej niż wszelkie inne pudełka. Muji nie jest drogą firmą, przynajmniej w Wielkiej Brytanii. Wiele blogów i kanałów na youtube jakiś czas temu ogarnęła istna gorączka Muji (polecam przeszukanie youtube pod kątem "Muji makeup storage") i trochę się nią zaraziłam :). 


Wiem, że łatwo do głupotek z Muji zrazić się na przykład pod wpływem snobki ;), ale warto zapoznać się z ich ofertą, bo produkty są naprawdę dobrej jakości!


A oto mój najnowszy nabytek: organizer na biurko utrzymany w typowym stylu tego japońskiego producenta.



niedziela, 22 stycznia 2012

Wyniki rozdania

Tangle teezer powędruje do................
Olathe
Gratuluję i bardzo dziękuję za wszystkie komentarze,
jest mi niezmiernie miło, że znalazłyście dla mnie czas i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej :)


Pozdrawiam serdecznie!
Użyłam narzędzia ze strony http://www.barryfunenglish.com do wyboru losowego autora.